Pamiętacie jak pisaliśmy o skodowym kabriolecie? Dziś kontynuacja tematu. Mamy dla Was wywiad z ojcem chrzestnym najnowszej Skody 😉 Marcin Kosmowski wygrał konkurs na najlepszą i najbardziej adekwatną nazwę tego czeskiego cudu techniki. W nagrodę Pan Marcin udał się do Pragi, gdzie mógł przetestować jedyny egzemplarz Sunroqa i porozmawiać z jego projektantami.
Wyjątkowo nie będę pytać o pomysł na nazwę Sunroqa, bo mówi sama za siebie. Jest naprawdę genialna i jak najbardziej adekwatna do kabrioletu, dla którego bazą było podwozie i nadwozie Karoqa. Jeszcze raz gratuluję kreatywności. Bardziej ciekawią mnie Pańskie wrażenie związane
z nagrodą.
Dziękuję. Byłem naprawdę mile zaskoczony. Bardzo się cieszę, że mogłem uczestniczyć w prezentacji auta na torze
w Pradze, na którym mogłem przejechać się niepowtarzalnym Sunroqiem oraz innymi projektami, które wyszły spod rąk czeskich studentów Skoda Academy w poprzednich pięciu latach.
Który model zrobił na panu największe wrażenie?
Zdecydowanie Sunroq i elektryczna Skoda Element posiadająca prawie 400 km zasięgu na jednym ładowaniu,
42 calowy telewizor oraz panel słoneczny zasilający lodówkę w bagażniku chłodzącą np. piwo.
A jak ocenia Pan Sunroqa?
Bardzo pozytywnie zwłaszcza, że wymyślenie konkretnego i dobrego konceptu nie jest dziś wcale proste. Trzeba wiedzieć jak ten samochód ma wyglądać, do czego służyć, jakiej grupie ludzi… Poza tym trzeba pamiętać o tym, by był atrakcyjny, ekonomiczny i jednocześnie nie był typowym pojazdem, który można znaleźć w cenniku. To naprawdę trudne. To nie jest tak, że np. biorę Karoqa, obcinam mu dach i to jest koniec. Całe wnętrze, nawet kokpit i deska rozdzielcza tak naprawdę nie pochodzą z seryjnego Karoqa. Nie wiem, z którego modelu, ale to auto wygląda w środku naprawdę zabójczo! Wszędzie biało-czerwona skóra, która na zdjęciu które otrzymałem wcześniej wyglądała obłędnie, a na żywo to już tylko chciało się siedzieć wewnątrz i to wszystko dotykać. Sporotwe fotele z otworami w zagłówkach (prawdopodobnie z Kodiaqa Sportline lub nadchodzącego Kodiaqa RS) zostały obszyte perforowaną skórą..Boczki drzwi i cała tapicerka podłogowa jest biało-czerwono-czarna. Nawet gałka dźwigni zmiany biegów została obszyta tak by idealnie pasowała do całej reszty wnętrza. Zachwyciła mnie też biało-czerwona kierownica. To wszystko wyglądało naprawdę mega porządnie. I oni (studenci Skoda Academy) to wszystko zrobili sami. Nie na zasadzie, że ustalamy, że to i to robimy ze skóry, potem idzie to do warsztatu tapicerskiego i tam nam to zrobią. Nie, oni wszystko zrobili sami, własnymi rękami, łącznie z obcięciem dachu i zespawaniem wszystkich przeprojektowanych elementów nadwozia.

Wnętrze modelu Sunroq w obiektywie Pana Marcina.
Oczywiście, że przy wsparciu i z doradztwem profesjonalistów, ale przecież na tym właśnie polega nauka. W całej grupie projektowo-wykonawczej obowiązywał podział na komponenty i obszary, za które odpowiadali różni członkowie całego zespołu. Jedyny support jaki otrzymali w fazie „produkcyjnej” to przygotowanie gotowego modułu podwozia z silnikiem i skrzynią biegów. Było to potrzebne do tego, by prawidłowo przeprowadzić mariaż, czyli połączenie podwozia z unikalnym nadwoziem, które projektowali i wytworzyli wcześniej sami. Komponent w formie podwozia z napędem otrzymali gotowy również ze względów bezpieczeństwa, ponieważ. sami nie mogli by zapewnić norm wymaganych do tego, by samochód prawidłowo się poruszał, hamował, utrzymywał zbieżny kierunek jazdy
i pozwalał bezpiecznie sobą kierować. Natomiast cała reszta auta, które widzimy na zdjęciach, łącznie
z zaprojektowaniem i wykonaniem wzmocnień pozbawionego dachu nadwozia, jego montażem, lakierowaniem
i zabezpieczeniem jest wynikiem wielomiesięcznej pracy wykonanej przez 23 osoby w wieku od 16 do 20 lat.
Naprawdę ekipa była aż tak młoda?
Tak. I to naprawdę robi wrażenie! Wszyscy z jej członków to młodzi zapaleńcy, osoby z konkretną wizją siebie i wiarą we własne możliwości. Stanowią doskonały przykład tego, że młodzi ludzie potrafią robić wspaniałe rzeczy jeśli tylko stworzy im się ku temu sprzyjające warunki.

Pan Marcin miał możliwość porozmawiać z młodymi projektantami Sunroqa. Autorem zdjęcia jest Ivo Hercik.
Warto też wspomnieć o drobiazgach i detalach jakie powymyślali młodzi projektanci w celu uatrakcyjnienia auta
i uczynienia go jeszcze bardziej niepowtarzalnym. Np. znaczki Skody na masce i pokrywie bagażnika są podświetlane. Wieczorem gdy się zaświecą strzała w logo stanowi kontur, a wszystko pod spodem jest podświetlone białym, zimnym światłem, wygląda to naprawdę super. Nadkola wraz z czarno-czerwonymi felgami są również podświetlone od wewnątrz, jasnym światłem. Kierunkowskazy w tylnych lampach zostały przerobione tak by działały jak sekwencyjne odpowiedniki znane z najnowszych modeli Audi. Logo Skody jest projektowane na podłoże auta spod przedniego zderzaka, drzwi oraz na podłogę bagażnika. Wszystko to razem powoduje, że człowiek patrząc na ten samochódy i nie może uwierzyć, że nie jest to grafika komputerowa znana z tzw. wirtualnego tuningu.

Detale modelu Sunroq w kadrach wykonanych przez Pana Marcina.
Jak Pan myśli kto jest grupą docelową Sunroqa?
Myślę, że targetem byliby ludzie, którzy potrzebują samochodu żeby poczuć wiatr we włosach, żeby nacieszyć się słońcem i jednocześnie wciąż poruszać się SUV-em,. czyli osoby chcące połączyć wszystkie doświadczenia płynące zarówno z jazdy kabrioletem jak i SUV-em. Gdyby wersja produkcyjna była równie atrakcyjna wizualnie co koncept klientela z pewnością złożyłaby się też z osób zwracających uwagę na detale i jakość wykonania.
Jakie wytyczne podano studentom zanim jeszcze przystąpili do projektu?
Z tego co wiem, dostali tylko temat pracy. Auto miało po prostu bazować na Karoqu i mieć odkryty dach. Cała reszta rozwiązań, dodatków i to w jaki sposób to auto jeździ, jest już wynikiem designu i decyzji projektowych, które musieli samodzielnie podjąć studenci.
Jak długo trwał cały projekt?
Prace trwały ok. 9 miesięcy.
Jeśli miałby Pan ocenić w skali od 1 do 5 Sunroqa, jaką notę by Pan wystawił?
Myślę, że ze spokojem 4,5. Gdyby nie to, że ten samochód jest mało praktyczny, przynajmniej jak dla mnie byłby projektem bardzo udanym i widziałbym ten model w pozycjach cennikowych jako kabriolet Skody. Myślę, że po usprawnieniu kilku detali to mogłoby się naprawdę wydarzyć.
Ciekawe ile by kosztował, 200 000 zł?
Biorąc pod uwagę materiały, które wykorzystano i ilość godzin pracy, które mu poświęcono, a było ich ok. 5000, to myślę, że koszt tego konkretnego pojazdu koncepcyjnego wahałby się w przedziale 500 -700 tys zł. Oczywiście wersja produkcyjna musiałaby być kilkukrotnie tańsza, co jednak z pewnością odbiłoby się na atrakcyjności wizualnej np. wnętrza.
To naprawdę ogromna liczba!
Tak, ale na samych młodych projektantach nie robiła chyba aż takiego wrażenia. Widać było, że auto powstało z ich ogromnej pasji, zaangażowania i chęci owocnego uczestnictwa w niepowtarzalnym na skalę historii marki projekcie..
A propo pasji czytałam, że jest Pan w ogóle wielkim fanem motoryzacji i samej marki Skoda.
To prawda, Skody kupuję już od kilku dobrych lat. Wszystko zaczęło się w 2007 roku od Skody Fabii Sport, którą dwa lata temu zastąpiła Skoda Octavia RS Combi. Lubię motoryzację, cenię niezależność i indywidualizm, dlatego też często sam przerabiam swoje auta. Lubię, gdy samochód się wyróżnia, czuję wtedy większą więź z nim, a praca włożona w modyfikacje daje mi ogromną satysfakcję i.. apetyt na kolejne zmiany. Dodatkowym plusem poruszania się takim autem jest to, że od takiego oryginalnego pojazdu stronią amatorzy cudzej własności. Czerwono-srebrna Fabia naprawdę rzucała się w oczy, a obecna czerwono-czarna Octavia RS również nabiera powoli unikalnej formy.

Marcin Kosmowski za kierownicą Sunroqa. Autorem zdjęcia jest Ivo Hercik.
W autach Skody lubię to, że zarówno producent jak i wielu wytwórców akcesoriów oferuje sporo gadżetów
i rozwiązań, którymi można je właśnie urozmaicić i dostosować do własnych potrzeb i gustu, zarówno od strony technicznej, jak i wizualnej. W Skodach podoba mi się też ich ładowność i praktyczność, dzięki czemu niedawno byłem w stanie przewieźć wewnątrz swojej Octavii (bez rozkładania tylnej kanapy) karnisz o długości 2,40. Sporo moich znajomych, którzy nie są posiadaczami aut Skody po wejściu do wnętrza zazdroszczą mi liczby schowków, którą dodatkowo przy odrobinie pomysłowości można znacznie zwiększyć systemem siatek, podłóg i innych mocowań. Co ważne, jest gdzie i jak to zrobić, ponieważ producent ze świadomością na to pozwala projektując auta
w przemyślany i konfigurowalny sposób. Przypadły mi do gustu też systemy audiowizualne Skody i bardzo dobrze
(z punktu widzenia akustyki) rozmieszczone głośniki, czego nie doświadczyłem jeszcze w żadnym samochodzie innej marki. To wszystko sprawia, że Skodami jeździ mi się naprawdę dobrze, a ich wszechstronne zalety i solidność powodują, że na chwilę obecną nie planuję „zmiany barw”.
Zatem ekipa Karoqa trafiła na testera, który jest prawdziwym znawcą zarówno tematu jak i samej marki…
No tak, można tak powiedzieć.
Brak komentarzy.